Tłumaczenie zjawisk alergicznych zmianami w psychice chorych albo psychologicznie stresującymi sytuacjami w ich rodzinie ma w literaturze medycznej bogatą dokumentację. Ostatnio wsparcie dla hipotezy psychogennej alergii jako „ choroby zaczynającej się w mózgu” urosło, gdy okazało się, że leki psychiatryczne usuwają objawy uczulenia. Wciąż wielu lekarzy i pacjentów zauważa zaostrzenie astmy lub wyprysku po zdenerwowaniu itd. itp.
Jaka jest w tej sprawie opinia alergologa?
Ano odmienna, jako że każda pliszka swój ogonek chwali. W szczegółach widzę to następująco:
- Działający na nasz organizm alergen wyzwala reakcję zapalną, w przebiegu której uwalniają się, lub powstają, liczne substancje chemiczne zwane mediatorami. Najbardziej znane to histamina, prostaglandyny, interleukiny itd. Wiążą się one z odpowiednimi ( ściśle symetrycznymi!) chwytnikami ( tzw. receptorami) dla tych właśnie substancji, w różnych narządach. Bywa, że w skórze, bywa, że w oskrzelach, ale bywa, że właśnie w mózgu! Tak więc to nie psychika wpływa na alergię, ale zapalenie alergiczne „modyfikuje” nasz stan psychiczny!!!
- Zauważane od dawna, wyprzedzające napad astmy lub pokrzywki, pojawianie się niepokoju, napięcia, drażliwości, zdenerwowania, lęku itd. jest nie tyle przyczyną, ile wczesnym objawem zwiastującym napad choroby uczuleniowej. Coś jak napięcie przed okresem. Nie powoduje, ale wyprzedza !
- W chorobie nawrotowej opisane zjawiska występować mogą naprzemiennie, sugerując następstwo przyczynowe.
- W alergii przewlekłej nawarstwia się dodatkowo poczucie krzywdy( dlaczego mnie to spotyka?), podwyższa się poziom lęku przed śmiercią (zrozumiały u kogoś, kto przeżył cudem ciężki napad astmy lub anafilaksji pokarmowej) i lęku przed lekami ( sterydofobia).
- Oczywiste, że dramatyczne strupy na skórze niemowlaka albo kaszel duszący co noc osobę nam najbliższą nie pozostają bez wpływu na nasze rodzinne zmęczenie, lęk i zniechęcenie. Zwłaszcza jeśli próby terapii ( bez testów lub z niepełnymi testami diagnostycznymi) całkowicie zawiodą. Ale czym innym jest cierpienie współczucia, a zupełnie czym inny rzekome „wywoływanie” choroby np. sprzeczką rodziców, jak chcieliby to widzieć niektórzy domorośli psychoanalitycy.
- Dlaczego działają leki uspokajające ? To proste : zawierają czynnik antyhistaminowy blokujący główny chwytnik reakcji alergicznej. Można się o tym łatwo przekonać wykonując testy skórne „ na leku” przeciwlękowym. Próby wypadną ujemnie. Z powodów czysto chemicznych.
Przypisywanie winy za alergię „nerwom” opóźnia właściwą diagnozę i niepotrzebnie pogarsza rokowanie.