Według wciąż nielicznych opracować naukowych dokuczliwy ( także dla otoczenia chorego) objaw ciągłego „chrumkania”, „mlaskania” „chrapolenia”; „charchania” „odchrząkiwania” może mieć także tło uczuleniowe. Piszę także, bowiem istnieją inne przyczyny jak zmiany nerwicowe, neurologiczne, zatokowe, podrażnienie chemiczne, stany infekcyjne, uszkodzenia zawodowe itd. Jednak, gdy poszukiwania owych przyczyn zawiodą należy sprawdzić tło u alergologa.
Tytułowy objaw bywa wywoływany przez gęstą flegmę zaciekającą z nozdrzy tylnych do jamy gardła- najczęściej po tylnej ścianie. Dzieje się tak w niektórych przypadkach kataru nosa lub zapalenia zatok przynosowych. Dodam, że część z nich to zapalenia i katary alergiczne.
Zdarza się też w wyniku uszkodzenia aparatu śluzowo- rzęskowego, który niczym biologiczny transporter dąży do naturalnego oczyszczenia gardła. Czasami jest to objawem alergii zawodowej.
Bywa także odruchem obronnym usuwającym przylgnięte do powierzchni gardła drobiny pyłku uczulających roślin lub cząstki alergenów pokarmowych.
Jednak najbardziej dokuczliwe i jakby nieskuteczne chrząkanie powstaje w sytuacji, gdy pod wpływem alergii na wymienione czynniki lub niektóre leki i związki chemiczne w ścianie gardła tworzy się obrzęk. Takie obrzmienie, odczuwane jako przeszkoda w połykaniu śliny, może ustąpić dopiero po użyciu odpowiednich leków lub usunięciu alergenu. Ponieważ podobny mechanizm spotykamy w alergicznej astmie oskrzeli, niektórzy nazywają chrząkanie „równoważnikiem kaszlu” albo ”astmą gardła”.