Następne wysiłki badawcze poświęcono więc w dużej mierze próbom zrozumienia dlaczego metoda LA działa. Jakie mechanizmy warunkują jej udany przebieg, w jakich okolicznościach należy oczekiwać poprawy. Niezręczne zastosowanie LA przez lekarzy ogólnych w Wielkiej Brytanii w latach 60-tych XX wieku spowodowało na pewien czas utratę poparcia dla omawianej procedury, choć w Polsce stosuje się ją bezpiecznie i skutecznie od lat 30-tych do dziś. Stopniowo udoskonalano konstrukcję szczepionek- jakby dodając do nich coś w rodzaju ABS czy poduszki powietrznej, oczywiście mówię tu przenośnią. Faktycznie od kilkunastu lat LA ma rangę równorzędnej, a w wielu przypadkach głównej metody leczenia alergii. Jest na przykład niekwestionowaną terapią z wyboru w anafilaksji na jad owadów.
Wszystkie wzmiankowane wcześniej i stale rozwijane obszary doprowadziły do użycia dzisiejszych, ściśle określonych i korzystnie zmodyfikowanych białek uczulających (tzw. alergoidów wysoko-oczyszczonych i epitopów rekombinowanych). Opracowano szereg znakomitych nośników. Funkcjonują optymalne zasady bezpieczeństwa i skuteczności. Jako najbliższy i realny teren postępu pozostaje jak się wydaje poprawa komfortu chorych poddawanych LA np. przez maksymalne skrócenie szczepień lub zamianę drogi podskórnej na doustną. Ta pierwsza prowadzi do zgrupowanego ( po angielsku cluster) podawania kilku dawek leku jednego dnia zamiast przez miesiąc. Druga (co prawda droższa), pozwala się leczyć nie wychodząc z domu. Po prostu rano zakraplamy szczepionkę pod język. Skuteczność obu metod jest podobna, ale muszą zostać spełnione specjalne warunki i zapewniona opieka wyszkolonego specjalisty.
Opisana metoda całkowicie różni się od homeopatii, bo stosowane dawki są coraz większe i większe, aż osiągną ( po 3 latach) wartości spotykane w przyrodzie czyli jak mówi młodzież w realu. Uzyskiwany u większości pacjentów sukces polega na prawie całkowitym ustąpieniu kataru i astmy na dalsze 6 lat, zaniechaniu leków, powrocie do normalnego życia.