Na czym polega nowa, szybko zdobywająca popularność technika leczenia? Dlaczego po nią sięgamy? Czy jest na pewno równie skuteczna jak dotychczasowe odczulanie podskórne(subcutaneous), zwane obecnie SCIT?
Wśród specjalistów wciąż trwają gorące dyskusje, ale kolejno publikowane wiarygodne dowody naukowe na tyle ugruntowały SLIT, że warto ją przedstawić szerszej publiczności.
Niezależnie od techniki odczulanie polega na umiejętnym podawaniu stopniowo wzrastających dawek szkodliwych alergenów. W metodzie podskórnej maleńką igłą w okolicę ramienia, w SLIT- za pomocą odpowiedniego zakraplacza pod język. Ostatnio wprowadzono zamiast płynu tabletki, co zwiększa wygodę, bo nie trzeba pracowicie odliczać kropelek przy śniadaniu. Dla tych co się boją zastrzyków i nie lubią chodzić do lekarza – jak znalazł.
Jednak początkowe próby oceny skuteczność SLIT były sprzeczne. Zrodziło to niepewność. Nadal większość pacjentów otrzymuje alergeny podskórnie. Wciąż wielu lekarzy uważa tą drogę za znacznie skuteczniejszą. Dopiero zwiększenie leczniczej dozy alergenu zapewniło SLIT współczesny sukces porównywalny ze SCIT i uzasadniony wzrost popularności.
Nowa metoda jest bowiem przede wszystkim bardziej bezpieczna. Mimo, że przejściowe objawy niepożądane w postaci pieczenia warg i języka, nasilenia kataru czy też uczucia przeszkody w gardle występują dość często, to nie opisano dotychczas następstw groźniejszych. Podkreślam to, ponieważ w metodzie „zastrzykowej” wciąż zdarzają się silne reakcje uboczne. Choć są one obecnie rzadkie i umiemy je skutecznie opanowywać mogą niekiedy prowadzić do nieszczęścia.
Jak dotąd wadą SLIT pozostaje wyższa 2-3 razy cena, co wynika z większego o ok. 100 razy stężenia. Jest nadzieja, że wkrótce uzyskamy dostęp do tańszych, odtworzonych z probówki alergenów tzw. rekombinowanych.