W medycynie występuje szereg jednostek dla różnych zjawisk i substancji, że nie wspomnę o tysiącach skomputeryzowanych urządzeń diagnostycznych. W tym świecie cyfrowego obrazowanie i liczbowego ważenia powstaje wrażenie, że owe dane są najważniejsze. Powoduje to niekiedy przesadną ufność we wszelakie pomiary. Istnieje też spora grupa " starych, doświadczonych" (przynajmniej stażem) lekarzy, którzy wspomniane rachunki i statystyczne prawdy mają w lekkiej pogardzie- bo dla nich "liczy się przede wszystkim chory człowiek". Która strona ma rację?
W prasie znajdujemy liczne malownicze wywody o cudownym uleczeniu dobrym ziołem, słowem lub dotykiem . W medycznych żurnalach roi się od wykresów i diagramów. Co jest prawdą? Co wybrać ma zwykły człowiek z bólem brzucha lub gardła? Otóż wydaje się ,że najlepszy jest złoty środek. Czyli, że współczesny, dobry lekarz powinien umieć leczyć słowem i dotykiem, ale także świetnie interpretować najbardziej skomplikowane diagramy- jeśli są naprawdę potrzebne jego pacjentowi. Choć połączenie obu umiejętności staje się coraz rzadsze, z przyjemnością przytaczam dziś złotą zasadę ojca medycyny- pewnego greckiego filozofa, higienisty i lekarza. Wciąż jest ona niezwykle aktualna, podobnie jak odwieczna przysięga Hipokratesa, składana przez absolwentów medycyny w chwili wręczania dyplomu. Jednak może się zdarzyć jakiś Herostrates (np. pogotowiarski ?) który zapomni o etycznej zasadzie, gdy usłyszy brzęk srebrników. Bo jego system opiera się na innych wartościach. Ale jak zawsze wagi prawdy odmierzą zasługi od zbrodni i rozliczenie ludzkiej pamięci - w dowolnej jednostce - będzie trafne. Na przykład na dzień 02.02.02 czyli dziwny dzisiejszy.