Gorzej, gdy tą technikę zastosuje nasz ulubiony medyk wobec często chorującego 5- letniego Krzysia. Teoria "zaciekania" wydzieliny do oskrzeli z gardła lub z zatok czyli z górnego piętra rurek oddechowych do ich piętra dolnego pochodzi z czasów, gdy nie istniały subtelne techniki obrazowania całych Zjednoczonych Dróg Oddechowych( jak się je nazywa obecnie). Wówczas astmę - najbardziej związaną z kaszlem chorobę współczesności - tłumaczono kurczącym oskrzela wpływem infekcji, stresu lub rzekomych czynników psychosomatycznych (cokolwiek to znaczyło).
Nawracające zapalenia wspomnianych rurek nosowych i oskrzelowych czy jamek zatokowych i gardłowych towarzyszą też przeziębieniom. Wtedy najpierw czujemy swędzenie oczu i katar w nosie, potem ból gardła i wreszcie kaszel albo duszność. Ta kolejność wynika z "wdzierania się" wirusa w głąb organizmu ,a nie - jak niektórzy sądzą - z tajemniczego źródła choroby w bogu ducha winnych "gardłach" czy "zatokach". Jest to zaakceptowane dla kaszlu "od grypy", ale dla przewlekłego suchego kasłania większość PT Publiczności szuka przyczyny w "nerwach" czy "zatokach" niż w bakterii krztuśca lub kurzu materaca. Niniejszym - w imieniu Zjednoczonych Dróg Oddechowych - dementuję, jakoby górne piętra naszej konstrukcji nosowo-oskrzelowej zawalały "same z siebie" jej dolne kondygnacje. Sprawcami zła są uderzające z boku terrorystyczne Mikro-roby lub Al Ergeny. To im należy wypowiedzieć starannie przemyślaną wojnę.