Ten wspaniały przykład skutecznej współpracy w długiej podróży dla przetrwania zimy przywołuję dziś dla lepszej ilustracji innej wyprawy - z obszaru choroby do krainy zdrowia.
Oczywiście wiodąca rolę w tym "kluczu do zdrowia" ma medycyna, a w niej lekarz wybitny specjalista- choć bardzo blisko niego znajduje się lekarz rodzinny , a zaraz przy nich pielęgniarki, biochemicy, biolodzy, psycholodzy, pedagodzy , administratorzy (którzy dziś- niezbyt słusznie - zawłaszczyli rolę wiodącą w niektórych ZOZ- ach) i ...sami chorzy. Oczywiście ? A może nie?
Dotychczasowa próba reformy wciąż nie uczyniła z chorego tej wiodącej osoby w "kluczeniu" od choroby do zdrowia , ba rzadko przyznajemy chorym nawet prawo do wyboru zachowań prowadzących od zdrowia do choroby! Ten feudalny ( zbyt ojcowski albo nazbyt książęcy) sposób myślenia sprawia ,że w odróżnieniu od żurawi coraz więcej biednych i zagubionych ludzi zostaje na zimę w strefie cierpienia , a nawet zagrożenia śmiercią, zamiast przefrunąć na jasną stronę życia. Ci co czują się pięknymi i zdolnymi żurawiami, żądają coraz więcej i więcej , a ci co nie potrafią latać tak wysoko? Cóż , trudno. I znów pytam, czy tak musi być? Sam leczę z wielkim sukcesem wielu ludzi, których już prawie pozbawiono nadziei na taniec, pracę, wypoczynek, radość życia. Z tym, że sukces ten zależy głównie od Ich determinacji, Ich pasji i Ich skrupulatności. Zatrudniam też kilku niepełnosprawnych, którzy w naszym " kluczu" świetnie sobie radzą dotrzymując lotu innym- młodszym i zdrowszym. To przede wszystkim zasługa Ich ambicji i pracowitości. I uczę rzesze garnących się do naszego ośrodka lekarzy i pielęgniarek , jak lepiej , bardziej partnersko traktować pacjentów. Dla ich i naszego sukcesu. Dla osiągnięcia celu podróży tam, gdzie czeka lepsze życie . Ale ten sukces to będzie Ich lekarska posługa i zasługa.
Dlatego z podziwem patrzę na powoli sunący nad horyzontem klucz żurawi, w ich niezmordowanym, zgodnym rytmie wielkich skrzydeł. Czyż nie są piękne?