Łatwo powiedzieć! Jak ma to zrobić biedny chory "na skórę " lub zaaferowana młoda matka? Te niekiedy naprawdę niewykonalne lub źle uzasadnione zakazy , powodują- jakże polskie- łamanie zaleceń. Lekarze ubolewają , ale babcie i inni ludzie mają swoje racje! I swój sposób na życie. I swoje prawo do błędu nawet ( choćby?) w diecie... A niekiedy nawet swych aktywnych rzeczników- czasem pseudolekarzy. Ta sytuacja wymaga cierpliwego porządkowania np.za pomocą testów alergicznych różnego autoramentu, a przede wszystkim poprawnie przeprowadzonych prób prowokacji czynnikiem podejrzanym, tak aby nie zakazywać wielu rzeczy bez sprawdzenia i bez potrzeby - zamiast czegoś jednego co szkodzi danej osobie ( niezależnie od wieku) naprawdę silnie. Dam przykład: zgłosił się do mnie z mamą chłopiec czteroletni, niski i drobny, choć nad wiek mądry. Nigdy w życiu- zgodnie z zaleceniem pediatry nie pił mleka. Teraz- wszelkie dostępne badania wykluczyły u niego alergię na ten ważny pokarm- natomiast ujawniły dramatycznie silne uczulenie na...białka tartej marchewki ! Ostrożna zmiana w diecie ( do woli mleka i serów lecz nic z marchwi surowej) spowodowała poprawę wagi i wzrostu oraz gładką skórę bez liszajów. Bez leków! To nie jest zresztą sytuacja rzadka. Ponieważ białka mleka i białka jabłkowo- marchwiowego przecieru podaje się dziecku często już w 3-4 miesiącu życia, takie pomyłki są wciąż możliwe ... Mam nadzieję, że dokonywana z myślą o decydującej roli chorego reforma służby zdrowia uruchomi kiedyś mechanizmy sprzyjające bardziej partnerskim stosunkom obu stron. Tymczasem jednak troszkę Państwa buntuję przeciw niezrozumiałym lub nieludzkim zakazom. Macie prawo żądać uzasadnień oraz prawo je weryfikować ! Spróbujcie, mamy przecież także prawo wyboru leczenia i...lekarza. Mamy, no nie?