W tym czasie organizm dostosowuje się do np. mniejszej ilości tlenu dostarczanego przez zwężone od papierosów czy astmy oskrzela przez uruchomienie większej liczby czerwonych krwinek i inne tzw. mechanizmy adaptacyjne. Nasze służby dozoru" akceptują" bardzo wolne oznaki niesprawności i przestają z ich powodu alarmować - bo jakby nic takiego się nie dzieje. W ten sposób chory z rakiem krtani funkcjonuje na pozór dobrze, mimo ,że szczelina oddechowa wynosi zaledwie kilka milimetrów! Do lekarza sprowadza go jedynie troska o pogorszenie głosu, a nie obawa o życie- jak być powinno. Podobne zjawisko ma miejsce w astmie , gdy wywołaną silnymi lekami chwilową ulgę w ciężkim stanie duszności chory traktuje niemal jak zupełne wyleczenie i często zaniedbuje regularnego przyjmowania przepisanych preparatów przeciwzapalnych: "bo przecież czuje się dobrze!". O ile odrzucenie kandydatury zdrowego skądinąd śmiałka jest w gruncie rzeczy mało istotne, to niewłaściwa ocena objawów wspomnianych przykładowo ( czy też innych przewlekłych ) chorób może się skończyć nieoczekiwanie gwałtownie- nawet śmiercią. Dlatego wymyślono rozmaite aparaty do oceny pracy płuc, serca , nerek , mózgu itd .I po to siedzą przy nich ludzie w białych fartuchach. W Europie do której mamy coraz bliżej okresowe badania profilaktyczne i wszelkie zalecane ochrony są "grzecznie" stosowane. Inaczej grozi tamtejszym obywatelom wyższa stawka ubezpieczeniowa lub nawet brak świadczeń. U nas wielu stara się przechytrzyć lekarza - zamiast chorobę- i wpada we własną pułapkę .Więc kończę krótkim apelem-zerknijcie czasem na licznik prędkości, termometr za oknem, wysokość ciśnienia krwi lub siłę własnego wydechu. I ...noga z gazu- jak coś nie tak na drodze życia albo... gaz do dechy, jak sprawdzone i jest OK.!