W przypadku choroby przewlekłej, nieraz wieloletniej lub często nawracającej obok powyższego - zawsze słusznego sposobu działania (czyli algorytmu postępowania)- pojawia się inne rozłożenie akcentów. Od dawna istnieje ono w mądrych księgach i czytając z upodobaniem piękne podręczniki dermatologii znalazłem tam podział chorób a. w zależności od objawu ( czyli wykwitu skórnego np. podobnego do oparzenia pokrzywą),b. mechanizmu powstania ( np. immunologicznego czy zakaźnego), wreszcie c. od przyczyny( np. wirusa czy haptenu niklu). Zazwyczaj rozpoczynamy leczenie od usunięcia dokuczliwego dla chorego objawu czyli według podziału a. Np. zlecając maść usuwająca świąd. I to najczęściej wystarcza. Jeżeli jednak dolegliwość nawraca- próbujemy ustalić co się dzieje ,jak dochodzi dom zaostrzeń i wówczas - nawet w warunkach szpitala- analizujemy przeciwciała, komórki i wskaźniki aby chorobę zrozumieć. I lepiej leczyć wg mechanizmu czyli metody b. Niestety znów nie zawsze skutecznie. Wtedy pozostaje sposób c. Znaleźć tego wirusa terrorystę lub "alergena - gangstera" i usunąć. Nie jest to łatwe. ale w gruncie rzeczy jedynie skuteczne. Tam wiec gdzie przypuszczamy np. zakażenie zrobimy posiew a w alergii testy , dla wykrycia i nazwania konkretnego wroga. Wtedy walka jest prawie wygrana. I tu niespodzianka niemiła- mimo trzeciego tysiąclecia i postępów nauki wciąż istnieje długa lista chorób , dla których nie znamy wytłumaczenia i nie wiemy nawet gdzie go szukać. Ten przygnębiający obraz sprawia ,że niekiedy ograniczamy się do sposobu a i b - "bo i tak trzeba chorego leczyć" .Wówczas np. nie zlecamy testów ( "bo dziecko jest za małe"). Czy na pewno słusznie ?