Wzięty znachor czy doktor wie natychmiast i najlepiej co nam jest. I nie znosi sprzeciwu . I nie ma wątpliwości. Mój pojedynczy głos nie waży zbyt wiele, zwłaszcza gdy sam- tak jak wielu z Państwa- staję się pacjentem. Ale przedstawiam go przecież nie po to by przekonać do zmiany poglądów znachorów ani doktorów. Liczę na Was Drodzy Czytelnicy. Mam nadzieję, że pomogę Wam w słusznej choć trudnej walce o prawo do swojej prawdziwej choroby, o prawo do szacunku dla Waszej( nawet nieudolnej) skargi, o PRAWO DO DIAGNOZY RÓŻNICOWEJ. Ten trudniejszy zwrot oznacza sytuację, w której lekarz(znachor ?) rozpoznaje i jakby "szufladkuje" odczuwane przez Was kłopoty zdrowotne jako określoną chorobę .To ważne, bo decyduje o sposobie leczenia. Mylna diagnoza to zawsze złe, nieskuteczne postępowanie terapeutyczne. Medyk pobieżnie i niestarannie sprawujący swoją powinność chętnie sięga po rozpoznanie "infekcji" i zleca nie zawsze słusznie antybiotyk, albo traktuje wasze kłopoty z sercem czy z gardłem jako "nerwicowe" i proponuje coś na uspokojenie. Tymczasem w każdej sytuacji badanego po raz pierwszy człowieka należy wykluczyć nowotwór, zapalenie swoiste, zapalenie alergiczne, zatrucie itp. A dopiero potem rozpoznawać zapalenie bakteryjne czy ...histerię. Opisany proces może być trudny i kosztowny, choć zazwyczaj dokonuje się go w kilkuminutowym badaniu. Kiedy więc ktoś traktuje Wasze odczucia zbyt jednoznacznie- skorzystajcie z praw pacjenta: żądajcie wyjaśnień lub...zmieńcie leczącego. Posłużę się przykładem: kaszel, świsty w piersiach i brak tchu mogą być skutkiem raka lub gruźlicy płuc, astmy, bronchitu (papierosy!), a nawet choroby serca( wymieniam najważniejsze). Czy zatem syrop lub lek homeopatyczny " na kaszel" jest zawsze uzasadniony bez zdjęcia radiologicznego klatki piersiowej? Oczywiście nie. Może być nawet niebezpieczny przez maskowanie prawdziwej choroby. Zawsze powinniśmy patrzyć szerzej. I z mniejszą pewnością siebie...