Prawdziwe kłopoty z mięśniem sercowym próbujemy rozwiązywać zgodnie z podanym wyżej schematem: najpierw sięgamy po "rewelacyjną metodę bio-", potem idziemy do apteki " może pani magister coś da ", kolejno radzimy się cioci od dawna chorej , kolegi po zawale w pracy, itd.
W takim działaniu- jak łatwo zauważyć - wciąż nie ma diagnozy! Ani poczucia współwiny. Kiedy po wielu próbach, nieraz latach , idziemy wreszcie niechętnie do lekarza mamy nadzieję graniczącą z pewnością , że ten to nas na pewno szybko, całkowicie i tanio wyleczy, tak abyśmy nadal mogli popalać i troszkę nadużywać. Przecież płacimy podatek zdrowotny!
Niestety- lekarz często może tyle samo zrobić z naszymi naczyniami wieńcowymi ile psycholog z trójkątem małżeńskim. Udzielić dobrych ( naprawdę dobrych i ważnych) rad. I tyle. Może jeszcze jakieś proszki...
Pamiętam twarze wielu osób, przekonanych ,że zrobią z medycyny prezent miłości dla swego zdrowia i nic nie muszą więcej . A tymczasem z sercem - podobnie w sensie uczuciowym jak i mięśniowo- naczyniowym musimy sobie poradzić sami ! . Nie zawsze się to udaje, niestety. I nadal umierać będą na serce ludzie , którzy sami o to zadbali paląc, pijąc, grzesząc nad miarę i nie dbając o choćby chwilową regenerację stanu zdrowia .Mimo coraz lepszej medycyny. Tak samo jak pozostaną w samotności i opuszczeniu ci, którzy paląc , pijąc i grzesząc nie zatroszczyli się - choćby chwilowo- o miłość bliskich .I stanie się tak niezależnie od woli psychologów. Nawet behawioralnych .
Cóż chcę Państwu dziś wytłumaczyć ? Jedną prostą zasadę- 80 % zdrowia ( i szczęścia ) zależy od nas samych. Dopiero reszta to genetyka, medycyna i psychologia. Czy teraz zaczniemy wszyscy bardziej dbać o ukochane zdrowie cielesne? I duchowe? Tak jak o miłość drugiego wybranego człowieka? Zapytajcie sumienia- może powie Wam prawdę?