Medyczne słowo desensybilizacia , którego rzadko używają nawet sami lekarze brzmi nonsensownie. Euro-entuzjaści powiedzą na procedurę uodporniania przeciw pyłkom ( podobnie jak grypom czy innym zarazom)- immunoterapia. Czy wolicie owo-słowo " leczenie odporności" od pięknego polskiego odczulania ?
Zanim odpowiecie Państwo tak , wytłumaczę moją wersję znaczeniową. Otóż tą rzecz na O .. . robimy głównie po to by się w upały swobodnie przytulić do ukochanej osoby, albo wtulić twarz w łan zboża bez lęku o duszność, albo wsiąść na rower otuleni pędem powietrza albo gonić piłkę bez tulenia do siebie fiolki z tabletkami, woreczka z kroplami do nosa i oczu oraz wziewników dwu na duszność i kaszel, tfu...
Przez analogię- alergia czyli uczulenie -można by jeszcze rozważyć słowo "odalergizowanie", ale brzmi źle. A o co w tym odczynianiu alergii chodzi, spyta ktoś? Może o wzięcie paru tabletek leków przeciwalergicznych jak zapyli? - Niestety , nie. Może więc o jeden- dwa seanse pseudo-terapii magnetyczną metodą "Bio..."? Na razie mimo szumnych reklam nie pomogło to nikomu z tych chorych ,którzy następnie zgłosili się do alergologa na rzeczywistą immunoterapię swoistą. Czyli... podawanie niewielkich , wzrastających dawek wyciągu z uczulającego pyłku traw( lub innych kwiatuszków) co 7-30 dni, zwykle 8 razy wiosną. Ostatnio pewniejsze wyleczenia odnotowano u chorych, którzy stosowali maleńkie zastrzyki w ramię co 30 -40 dni przez cały rok. Ta metoda. jest najlepsza, jeżeli w lokalnych mediach podane są dane o pyleniu . W Łodzi przygotowuje je od lat zespół Centrum Alergologii . Dla tych, którzy nie zdecydują się odczulać, lektura komunikatów pyłkowych będzie pomocna w zrozumieniu i pokonaniu choroby